|
|
||
Kwartalnik
4/2001 ISSN 1642-0853 |
|||
W tegorocznym rejsie uczestniczyło 151 żeglarzy, 12 ratowników-organizatorów (2 hol. 3 mot.) na 32 jachtach z 14 miast Polski i 16 klubów żeglarskich PTTK. Uczestnicy zdobyli 47 odznak popularnych, 36 brązowych oraz punkty na ŻOT. XXIII Ogólnopolski Rejs Żeglarski PTTK i WP Po raz dwudziesty trzeci Klub Żeglarski „PASAT” Oddziału PTTK przy Klubie POW w Bydgoszczy oraz Komisja Turystyki Żeglarskiej Zarządu Głównego PTTK w Warszawie zorganizowały centralny rejs wodami śródlądowymi Polski. Zgodnie z zasadą przyjętą przez KTŻ, rokrocznie żeglarze śródlądowi spod znaku PTTK i ich sympatycy spotykają się na nowym akwenie. W roku bieżącym spłynęliśmy Wisłą od Bydgoszczy do Białej Góry, zwiedzając po drodze Chełmno, Grudziądz, Świecie, Nowe i Gniew, aby po prześluzowaniu wejść na malowniczy, pełen dzikiego ptactwa Nogat. W Malborku uczestniczyliśmy w imprezach zorganizowanych pn. „Oblężenie Malborka”. Płynąc dalej Nogatem, wyszliśmy na Zalew Wiślany, niegdyś „zakazany żeglarski owoc”. Zalew Wiślany przyjął nas gniewnie, wiała czwóreczka. Przeskok do Kątów Rybackich nie był zbyt ryzykowny, ale wyczuwało się bojaźń przed wielką wodą. Neptun czuwał — cała flotylla, wraz z najmniejszym jachtem seniora rejsu Stefana Giełdona z Nowego, dopłynęła do portu bezpiecznie. Przywitały nas władze urokliwej osady Kąty Rybackie, a przygotowany wieczór muzyczny był dla uczestników rejsu nie lada atrakcją i zaskoczeniem. Gościnne Kąty Rybackie pożegnaliśmy nazajutrz, płynąc do Krynicy Morskiej. Tam w porcie z prawdziwego zdarzenia, choć jak się w nocy okazało bardzo wietrznym, bowiem wiała z północy siódemka, walczyliśmy o życie i o jachty. Waliło nami o keje blisko trzy godziny, a co mniej odporni żeglarze nabawili się choroby morskiej. Była to szkoła żeglarskiego życia, aczkolwiek dała niektórym przedsmak morskiego pływania. Po trzech dniach pobytu w urokliwej Krynicy, wycieczkach do Sztutowa, Królewca i plażowaniu wyruszyliśmy do Fromborka, a potem Tolkmicka. Złowieszczy północny wiatr wytarmosił nas jeszcze we Fromborku, ale w Tolkmicku dał nam spokój, mogliśmy więc zrobić tradycyjny wieczór klopsikowy na cześć naszego zmarłego kolegi Gienia Kwaska. Pożegnaliśmy Zalew Wiślany, piękny i niedoceniony przez żeglarzy akwen. W portach Zalewu mówiono nam, że tak dużej grupy jachtów (25) i żeglarzy nie widziano od blisko 20 lat. W elbląskim porcie harcerskim powitał nas komandor L. Walas. Odpoczywamy, zmieniają się załogi, dobijają nowi. Po dwóch dniach wyruszyliśmy Kanałem Elbląskim na jez. Drużno i stąd na unikalne pochylnie — to już ponoć unikat na skalę światową. Pokonujemy 101 m różnicy poziomów przez cały dzień /na wózek wchodzą 2-3 jachty, a jest 28 jachtów i 5 pochylni/. Dla wielu z nas to niezwykłe przeżycie — trzaskają aparaty fotograficzne, pracują kamery. Przez kolejne dni pokonujemy kanały — warkot silników, przepiękne widoki, walka z wodorostami, które wkręcają się w śruby. Jednostki ratownicze i holowniki mają dużo pracy, ale to ich zadanie. Pokonując kolejne śluzy dopływamy do Ostródy, czystego i zadbanego miasteczka, przychylnego i życzliwego turystom i żeglarzom. Obserwujemy zmagania zawodników w Mistrzostwach Świata Modeli Pływających. Jeszcze raz kanały i wreszcie jedno z piękniejszych jezior Polski Jeziorak. Opływamy je, podziwiamy linię brzegową i ilość pływających żaglówek. Z radością obserwujemy, jak ten akwen tętni życiem. W Iławie, drugiej stolicy polskich żagli, zawijamy do naszej petetekowskiej mariny „Pod Omegą”. W przedostatnim dniu rejsu ścigamy się o „Błękitną Wstęgę Jezioraka”. Wygrywa niezawodny Włodek Dreweński z Torunia. 4 sierpnia kończymy ten piękny rejs — pogoda nam sprzyjała, nikt nie uległ najmniejszemu wypadkowi. Edward Kozanowski |
|||
|