POLSKIEGO TOWARZYSTWA TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZEGO
Kwartalnik
4/2001
ISSN 1642-0853

Integracyjny Obóz 
Górskiej Turystyki Jeździeckiej PTTK
Wołosate 2001


W zorganizowanym przez Komisję Górskiej Turystyki Jeździeckiej ZG PTTK, a sfinansowanym ze środków Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu Integracyjnym Obozie Górskiej Turystyki Jeździeckiej wzięło udział w dwu turnusach czterdzieścioro dzieci, każdorazowo po dziesięć z Ośrodka dla Dzieci Słabowidzących i Niewidzących oraz z Domu Dziecka.

Program obozu przewidywał pełną integrację, która rozpoczynała się już od dzielenia pokoi, poprzez wycieczki, zajęcia z końmi, a kończyła na wspólnych ogniskach.
W ramach programu obozu dla dzieci słabowidzących i niewidzących przygotowano zajęcia z hipoterapii, prowadzone przez kwalifikowaną hipoterapeutkę, a dla dzieci z Domu Dziecka trzech przodowników górskiej turystyki jeździeckiej PTTK prowadziło naukę jazdy i szkolenia na Popularną Odznakę GTJ PTTK.
Popołudniami organizowano dla dzieci pogadanki o Bieszczadzkim Parku Narodowym, o koniach, sprzęcie jeździeckim, a także o historii i przyrodzie Bieszczad.
Na zakończenie dla wszystkich uczestników został przeprowadzony teoretyczny egzamin na poziomie wymogów Popularnej Odznaki GTJ PTTK, a dla dzieci widzących także egzamin praktyczny. Kolejnym punktem programu była wycieczka konna Doliną Wołosatego, a dla dzieci słabowidzących i niewidomych spacer konny w asyście ich kolegów, którzy prowadzili im konie. Dodatkowo wszyscy uczestnicy pierwszego turnusu wzięli udział w wycieczce pieszej na Tarnicę, a drugiego na Rozsypaniec. Turnusy kończyły spacery konne jeźdźców w towarzystwie bryczki wiozącej dzieci niewidome.
Reasumując, założenia integracyjnego obozu górskiej turystyki jeździeckiej zostały zrealizowane w 100%, a entuzjazm dzieci biorących udział w obu turnusach, zawiązane tam przyjaźnie i zaangażowanie kadry pozwalają wierzyć, że można budować świat bez barier, a górska turystyka jeździecka stanowi jedną z dróg do celu.
Marek P. Krzemień


Tyle napisał o obozie jego pomysłodawca i kierownik. Relacje dzieci są bardzo szczere, spontaniczne i wzruszające. W liście dzieci skierowanym do sekretarza generalnego ZG PTTK — Andrzeja Gordona dzieci z Domu Dziecka napisały:

Serdecznie pozdrawiamy z Wołosatego i dziękujemy za zorganizowanie nam obozu hipicznego. Jest nam tutaj jak w raju! Jeździmy konno (już całkiem nieźle), wędrujemy po górach i nie musimy chodzić do szkoły! Nasi nowi koledzy są bardzo fajni. Zdążyliśmy się już ze sobą zaprzyjaźnić i szkoda, że już za kilka dni trzeba wracać do Krakowa. Nasi poprzednicy (pierwsza zmiana) płakali rzewnymi łzami, gdy stąd odjeżdżali. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy.

Pod listem podpisały się dzieci z obu placówek.

Swoje wrażenia z obozu opisała 14-letnia, niewidoma Kasia Charciarek.


O jedzeniu: W ogóle jedzenie było pyszne i najważniejsze jest to, że można było wziąć dokładkę, jeśli ktoś miał na to ochotę.

O koniach: ...przyprowadzono nam do obejrzenia Olimpię i poznawaliśmy budowę konia. Oglądaliśmy podkowy i kopyta. Później każdy jechał po dwa kółeczka na koniu. Następnie oglądaliśmy ogłowie i narzędzia do czyszczenia koni np. kopystki, grzebyk do grzywy i ogona.

O przyrodzie BdPN: Jeszcze zanim dojechaliśmy na Rozsypaniec mieliśmy bardzo ciekawe spotkanie — spotkaliśmy padalca. Pan Marek [Ostrowski — kierownik Stadniny w Wołosatem] złapał go i można było go dotknąć. Był bardzo ładny, w dotyku taki lakierek i taki zimny i zwijał się wokół palca, a pan Marek nawet wpuścił mi go do rękawa.


O opiekunach: W drodze powrotnej szłam na nogach z panią Lucynką i drugim panem Markiem — panem Markiem Krzemieniem (w Wołosatem panów Marków mieliśmy pod dostatkiem), a Tara — pies pani Lucynki odkrywała coraz to nowe plastikowe butelki. Pan Marek Krzemień nazywał je „pomnikami kultury”. Mieliśmy bardzo miłą hipoterapeutkę. Na imię miała pani Ela. Panowie od jazdy też byli bardzo mili. Mieliśmy różne ćwiczenia np. młynek i „martwy Indianin”. Jeździliśmy na oklep i to mi bardzo odpowiadało.

O wycieczkach i innych wydarzeniach: Mieliśmy wycieczkę konną, jechałam wtedy na Asturii. Była także wycieczka bryczką, która trwała godzinę. Była u nas niestety telewizja i wtedy wszyscy zachowywali się bardzo dziwnie. Przypominało mi to cyrk. Przy telewizji jechałam na Oleńce. Był to świetny tydzień wakacji, bo ja kocham konie... Bardzo chciałabym jeszcze kiedyś tam pojechać, ale mogłoby być więcej wycieczek konnych — byłoby jeszcze ciekawiej.

Franek, Radek i Przemek napisali po obozie do Marka Krzemienia list, a w nim:

Wszyscy Pana serdecznie pozdrawiamy i wszyscy bardzo tęsknimy za Panem. W Wołosatem tak nam się podobało, że często wracamy do tego w naszych rozmowach. Bardzo nam się tam podobało. Wszyscy bardzo chcielibyśmy jeszcze raz (a może i więcej razy) tam pojechać. Jeśli ma pan kontakt ze stadniną to proszę pozdrowić Pana Marka, Violę i Panią Gosię z kiosku. Najbardziej na całym obozie podobały nam się wycieczki organizowane w ostatnie dwa dni tego turnusu. Serdecznie Pana pozdrawiamy i trzymamy kciuki, abyśmy częściej wyjeżdżali na takie obozy.

Tak więc zadowoleni z obozu są wszyscy, również dyrektorzy obu placówek, którzy przesłali do przewodniczącego Komisji Górskiej Turystyki Jeździeckiej ZG PTTK podziękowania. Jak napisał Mieczysław Kozłowski — dyrektor ośrodka dla dzieci słabowidzących i niewidomych, pobyt na obozie miał ogromne znaczenie w procesie rewalidacji, dostarczając im wielu nowych doświadczeń w trudnym procesie poznawania świata. Dzieciom udało się poznać ten ładniejszy i ciekawszy kawałek świata — bieszczadzkiej przyrody i wspaniały „koński świat”, dzięki któremu ludzie stają się lepsi. Siostra Elżbieta Cholewa — dyrektor Domu Dziecka w swoim liście potwierdziła ogromną rolę integracyjną obozu. Napisała w nim m.in.: Konie, przyroda bieszczadzka i atmosfera tam panująca — wszystko to sprawiło, że tygodniowe spotkanie przekształciło się w święto — które niech trwa jak najdłużej. Nie wszystkie wyjazdy i spotkania mają sens. To Spotkanie było „duszą — darowaną duszy”. „Obie strony” wróciły szczęśliwe i ubogacone. Nie ukrywamy, że jesteśmy dumni z naszych dzieci, ponieważ stanęły na wysokości zadania.

Całe to przedsięwzięcie nie udałoby się, gdyby nie wspaniali ludzie. Marek Szewczyk — redaktor naczelny „Konia Polskiego”, po zapoznaniu się z ideą obozu zapoczątkował ten łańcuszek ludzi dobrej woli, pomógł i wskazał drogę po środki z UKFiS. Wiele życzliwości i pomocy okazał Wojomir Wojciechowski — dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego (wynajem koni, nieodpłatne noclegi dla naszej kadry). Podczas obu turnusów pomagali pracownicy parku, w tym Marek Ostrowski — kierownik stajni, Roman Grzegorz, Marek Wójcik (posiadający uprawnienia przodownika górskiej turystyki jeździeckiej PTTK) oraz Marcin Ochmański, Jarosław Wojtkowski i Andrzej Zacha — przodownicy GTJ, którzy pracowali społecznie.

Komisja Górskiej Turystyki Jeździeckiej ZG PTTK postanowiła czynić starania, aby w przyszłym roku mógł się odbyć podobny obóz dla kolejnych dzieci z obu ośrodków. Dla dzieci, które zasmakowały poznawania piękna Polski z końskiego grzbietu, zorganizowano już 9 października wyjazd do ośrodka Joli i Kazika Kocjanów, którzy nieodpłatnie udostępnili konie i swoje gospodarstwo dla dzieci z I turnusu, a Jarek Wojtkowski pokrył koszty przejazdu do Małobądza. Było to, co dzieciom najbardziej się podobało — wycieczka konna w okolice Pustyni Błędowskiej, potem pyszna wojskowa grochówka, którą pomógł zorganizować Antek Marchwicki (wiceprezes Oddziału Wojskowego z Krakowa) i wspólne ognisko. Na 13 listopada zaplanowano wyjazd dzieci z II turnusu. Może na dalsze wyjazdy uda się pozyskać środki z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a jeśli nie, to wierzymy, że znajdziemy kolejnych sponsorów. Koszt minimalny, niezbędny do zorganizowania jednego takiego wyjazdu dla 20 dzieci — to kwota ok. 300 zł na zakup paliwa (autokar udostępniany bez kosztów) i skromny poczęstunek.

Na koniec warto jeszcze raz oddać głos dzieciom:

Kochany Panie Marku. Bardzo Panu dziękujemy za trud i serce jakie Pan wkłada w organizowanie naszych „końskich” wyjazdów. Cieszymy się bardzo, że możemy dalej jeździć konno. Jeszcze raz bardzo Panu dziękujemy i całujemy serdecznie. Dzieci z Tynieckiej.

Grażyna Orłowska-Rybicka

rys. Kasia Charciarek

Wydawca: Zarząd Główny PTTK
ul. Senatorska 11, 00-075 W-wa
Adres redakcji: Centralna Biblioteka PTTK im. K. Kulwiecia, ul. Podwale 23, 00-261 Warszawa tel. (0-22) 831-80-65,
fax (0-22) 826-25-05, e-mail:  cb@pttk.pl
webmaster@pttk.pl  
wykonanie: ViMEDIA
Kolegium redakcyjne: Andrzej Gordon (redaktor naczelny), Maria Janowicz (sekretarz redakcji), Łukasz Aranowski, Ryszard Kunce, Halina Mankiewicz, Cecylia Szpura, Bogusław Wdowczyk, Krystyna Włodek. Korekta: Ewa Stempniewicz 
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych, zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji nadesłanych teksów, nie odpowiada za treść zamieszczanych komunikatów i ogłoszeń.