Podekscytowani wracaliśmy do naszego autokaru, którym dojechaliśmy do Ośrodka Wiedzy Przyrodniczej (tzw. "Jagiellońskie"). Ognisko już płonęło i wkrótce rozszedł się zapach pieczonych kiełbasek, który przypadł nam do gustu. Było to urokliwe miejsce, gdzie świetnie odprężyliśmy się po podróży, a przed naszym tradycyjnym wyścigiem. Warto tu wrócić! Trzeba tu dodać, że od początku imprezy towarzyszyli nam dziennikarze z białostockiego oddziału TVP SA (z magazynu "Do szczęścia inaczej"), a także z gazety "Kurier Poranny" i Radia Jard".

Ponownie wsiadamy do autokaru, by poznać okolice Białowieży, a także zameldować się na starcie wyścigu. Wszyscy (a zwłaszcza wolontariusze) koncentrowali się... i ruszamy! Tempo wyścigu było ogromne, białowieskie powietrze świstało wręcz w uszach. Dzięki sile i odwadze swego wolontariusza - Piotra - zwycięzcą VII Rajdu został Łukasz Maranda.

W dowcipnej formie wójt Białowieży uhonorował zwycięzców nagrodami, a wszyscy otrzymali pamiątkowe dyplomy i drewniane rzeźby, przedstawiające żubra. Po raz kolejny "pakujemy się" do naszego autokaru, aby zajechać w centralne miejsce Białowieży, gdzie czekają na nas bryczki. Z radością pozostawiono wózki i dzięki silnym ramio-nom wolontariuszy wszyscy znaleźliśmy się na tych sympatycznych pojazdach. Przejażdżka bryczkami pozwoliła nam dokładniej przyjrzeć się pięknu podlaskiej ziemi. Wymienialiśmy tak-że opinie na temat dotychczasowych wydarzeń w Białowieży.

A wrażeń było tyle, że i głód zaczął doskwierać. Zatem w szkolnej stołówce zjedliśmy bardzo smaczny obiad. Przed nami trochę schodów... i znów do autokaru, aby po krótkim przejeździe zatrzymać się w samym sercu parku pałacowego, przed Muzeum Przyrody Białowieskiej. Było ono od kilku lat remontowane, ale teraz jest wspaniałą atrakcją! Wjeżdża się dość wysoko windą na wieżę widokową. Trochę to trwało, zanim (po obejrzeniu ekspozycji muzealnej na I piętrze) wszyscy wjechaliśmy na piętro IV (a do windy mieści się tylko jeden wózek). Za to na górze - aż w głowie się kręci od przepychu i urody białowieskiego krajobrazu. Z żalem opuszczaliśmy to przepiękne miejsce. Potem były jeszcze wywiady dla programu TVP i nasze ożywione rozmowy, bo dość długo nie widzieliśmy się z paroma osobami. Nastał już czas podziękowania panu Stanisławowi Kujawiakowi i innym osobom, które tak gościnnie opiekowały się nami w Białowieży.

Pożegnania, pożegnania. Do zobaczenia!

Autokar spisał się dzielnie i przybyliśmy szczęśliwie do Białegostoku. Syci wrażeń z 8,5 godzinnej imprezy, tym niecierpliwiej czekać będziemy na kolejny Rajd. A 13 czerwca w białostockim programie TVP zobaczyliśmy świetny, piętnastominutowy reportaż. Dziękujemy!

Maria Maranda

Początek wyścigu w Białowiezy -
nie wszyscy zmieścili się w pierwszej linii startu!