|
|
||
Kwartalnik
3/2001 ISSN 1642-0853 |
|||
O oznakowaniu w Tatrach słów kilka Kwestia stanu oznakowania w Tatrach wydaje się być drażliwa i ostatnio bardzo rzadko podejmowana w czasopismach turystycznych. Warto ponownie przywołać ten temat, zwłaszcza że coraz częściej dają się słyszeć głosy turystów, że "źle się dzieje" w oznakowaniu tego regionu. Uściślając, poniższe spostrzeżenia dotyczyć będą Tatr Zachodnich, a odzwierciedlają sytuację z lipca 2001 r. Na początek przypomnienie znanych na ogół faktów. Przez ponad sto lat znakowaniem szlaków w Tatrach zajmowało się PTTK (TT-PTT). W roku 1996 Tatrzański Park Narodowy dokonał przejęcia od PTTK opieki nad szlakami i wkrótce zaczął wytyczać je sam. Przykład: szlak zielony Kiry - Dolina Kościeliska - schronisko na hali Ornak. Wyliczenie najbardziej rażących uchybień zacznę od szlaku zielonego z Kir do Siwej Polany w Dolinie Chochołowskiej. W okolicy Polany Biały Potok znajduje się szpetnie ułamany drogowskaz - prawdopodobnie robota wandali. Idąc od strony Siwej Polany znaki pojawiają się bardzo rzadko. Po przekroczeniu Lejowego Potoku nagle ukazuje się namalowany na szałasie znak czerwony! Dopiero po pewnym czasie można odetchnąć, napotykając znak zielony. W Dolinie Chochołowskiej zdumiewającą rzeczą jest brak drogowskazu przy odejściu czarnego szlaku (Ścieżki nad Reglami) w kierunku Doliny Kościeliskiej. Pikanterii dodaje fakt, że w sumie dzieje się to nieopodal Gajówki TPN. Czyżbyście panowie z TPN tego nie widzieli? Odrębna sprawa to żółty szlak na Grzesia. Jest on dobrze oznaczony, jednakże przy dojściu do grzbietu granicznego i połączeniu się ze słowackim szlakiem niebieskim (z Przeł. Bobrowieckiej) brak tabliczki informującej o zakazie wędrówki na Bobrowiec. Efekt? Niektórzy turyści są święcie przekonani, że na szczyt ten można dostać się legalnie idąc od Przeł. Bobrowieckiej szlakiem zielonym. Tymczasem napotkany przeze mnie człowiek ze Straży Granicznej wyraźnie twierdził, że szlak ten jest zamknięty, nie umiał tylko odpowiedzieć od kiedy. Drążąc ten temat dotarłem do informacji, że szlak na ten szczyt zamknięty jest od bodaj lat dwóch. Kolejna rzecz to brak tabliczek informacyjnych z nazwami szczytu. Dotyczy to Grzesia, Rakonia, Wołowca, Jarząbczego Wierchu, Kończystego Wiechu, Starorobociańskiego Wierchu, Ornaku oraz Trzydniowiańskiego Wierchu. Na Wołowcu i Jarząbczym Wierchu znajdują się tabliczki słowackie, co w jakimś stopniu ułatwia orientację, nie zmienia to jednak faktu, że na tych dwóch szczytach a także pozostałych wymienionych powinny znaleźć się tabliczki polskie. Schodząc z Kończystego Wierchu tuż przed Trzydniowiańskim Wierchem brak jest stanowiska drogowskazów. Ścieżka rozchodzi się na dwie i nie wiadomo, która z nich gdzie prowadzi. Inna kwestia, to stan oznakowania szlaku czerwonego na Trzydniowiański Wierch Doliną Jarząbczą. Przez długi czas brak znaków. Można błądzić, zwłaszcza w miejscach, gdzie rozwidlają się drogi. Na Siwej Przełęczy znajduje się "rogal", a na nim drogowskaz kierujący na Przełecz Iwaniacką. Jego stan jest godny pożałowania - dosłownie wisi na włosku. Na tymże "rogalu" brak drogowskazu kierującego do Doliny Chochołowskiej (przez Dol. Starorobociańską). Niewesołe rzeczy dzieją się na szlaku zielonym spod schroniska na hali Ornak na Czerwone Wierchy. Chodzi o fragment, w którym szlak kieruje się w stronę Chudej Przełączki. W pewnym momencie ścieżka rozchodzi się na dwie i turysta nie bardzo wie, gdzie skierować swe kroki. Okazuje się, że należy dalej iść prosto i wtedy napotka się znaki zielone. Wariant w prawo jest po prostu nielegalnym skrótem! Brak jednak informacji na ten temat (powinna być tabliczka "przejście zabronione"). Tymczasem szlak zielony dochodzi do Chudej Przełączki. Rzeczą karygodną jest brak w tym miejscu drogowskazu kierującego w prawo na Czerwone Wierchy. Oznakowanie szlaku czerwonego wiodącego przez Czerwone Wierchy pozostawia w kilku miejscach wiele do życzenia. Najgorszy w tym wszystkim jest brak tabliczek informujących o nazwach poszczególnych szczytów wchodzących w ich skład. Kłopoty z rozróżnieniem szczytów mają nie tylko turyści, którzy po raz pierwszy się tam pojawiają, ale również i ci, którzy już tam byli. W razie załamania pogody, o co przecież nietrudno w Tatrach, może to być brzemienne w skutki! Szlak czerwony w dalszym swym biegu jest nieźle oznakowany, jednakże przed Kasprowym Wierchem bardzo łatwo pobłądzić - zwłaszcza we mgle. Z kolei na Przełęczy Liliowe brak tabliczki informacyjnej, co zakrawa na skandal. Nie jest to przecież jakaś byle jaka przełęcz, ale bądź co bądź granica między Tatrami Zachodnimi a Wysokimi. Niedaleko poniżej tej przełęczy brak drogowskazu informującego o początku szlaku zielonego w kierunku schroniska PTTK Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Wnioski z tych spostrzeżeń nasuwają się same. Jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że Tatry są najwyższym pasmem górskim w Polsce, to powinno się przykładać szczególną troskę do kwestii oznakowania. Chodzi przecież o bezpieczeństwo turystów. Gdyby PTTK dalej "gospodarzyło" w Tatrach, to jestem przekonany, że nigdy nie dopuszczono by do tak rażących zaniedbań w oznakowaniu! Jeśli tak dalej pójdzie, to obawiam się, że TOPR będzie miał pełne ręce roboty. Sebastian Jakobschy |
|||
|