POLSKIEGO TOWARZYSTWA TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZEGO
Kwartalnik
1 (5)/2002
ISSN 1642-0853

Tratwami w XXI wiek

Spływ Wisłą im. Romana Klima


Oficjalnie pomysł zorganizowania spływu przedstawił Wiesław Jankowski, znany bardziej jako "Wicher", na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym Klubu w dniu 25 listopada 2000 r. Oczywiście wcześniej już o tym myślał i starał się pozyskać innych do realizacji pomysłu. W październiku uzyskał akceptację zarządu klubu. Wisła dla niego była i jest najpiękniejszą z polskich rzek.


Dobijamy do brzwgu między Koźliną Igołomską a Górką

Pierwszy raz przepłynął Wisłę w lipcu 1955 r. dosłownie od źródeł do Gdańska, najpierw idąc pieszo spod szczytu Baraniej Góry do Skoczowa. Po raz drugi po 42 latach wyruszył na wiślany szlak z Goczałkowic do Gdańska w ramach Ogólnopolskiego Gwiaździstego Spływu Kajakowego Wisłą i dopływami na 1000-lecie Gdańska w 1997 r. Teraz miał zamiar przepłynąć tratwą zbudowaną według własnego pomysłu na składanych kajakach. Jak się później okazało, udało mu się tego dokonać, choć po drodze problemów było co nie miara, ale wiara oraz upór i przede wszystkim wsparcie ze strony wielu osób i instytucji ostatecznie umożliwiły zrealizować marzenie.


Pomnik J. Piłsudskiego
Opatowiec 29.05.2001

W dniu 7 grudnia 2000 r. zmarł nasz wspaniały kolega śp. Roman Klim - Kurator Rzek Polskich Centralnego Muzeum Morskiego, współtwórca i do ostatnich dni dyrektor Muzeum Wisły w Tczewie, kreator programów zagospodarowania Wisły i jej dorzecza, wybitny działacz kultury i krajoznawstwa, badacz historii mennolitów na ziemiach polskich i wielu innych inicjatyw. Zrodziła się myśl, aby spływem uczcić zasługi zmarłego w dziedzinie propagowania walorów królowej polskich rzek. W styczniu mieliśmy akceptację żony na nadanie spływowi imienia zmarłego jej męża i, co nie bez znacze nia, "błogosławieństwo" dyrektora Centralnego Muzeum Morskiego i władz miasta Gdańska, które postanowiły włączyć spływ w cykl imprez związanych z Dniami Morza i Wisły w Gdańsku w dn. 22-25 czerwca 2001 r.

Płynąc z Krakowa do Gdańska uczestnicy spływu przekazywali pozdrowienia od Gdańska odwiedzanym po drodze miastom, promując nie tylko gród nad Motławą, ale również i królową rzek polskich. Organizatorem spływu był Klub Turystyki Kwalifikowanej "OSTAŃCE" przy Zarządzie Oddziału PTTK im. dr. Aleksandra Majkowskiego w Sopocie, a faktycznym, niewielka grupa zapaleńców - członków klubu i kolegów komandora spływu, czyli Wiesława Jankowskiego "Wichra", którzy postanowili mu pomóc zrealizować jego marzenie.

Już w połowie stycznia przystąpiono do realizacji najważniejszego zadania, budowy tratwy, która była podstawą całego przedsięwzięcia. Wcześniej bliżej nieokreślone plany zostały "przelane" na papier i powstał projekt realizacyjny, wykorzystujący dwa prywatne składane kajaki typu "Tajmień", użyczone dla spływu przez prezesa klubu. Po ponad dwóch miesiącach codziennej pracy w pomieszczeniach użyczonych przez Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe "DANEX" w Sopocie, 24 marca tratwa była gotowa do prób na Wiśle. Była to zasługa kolegów ze ścisłego kierownictwa spływu, Henryka Szuszkiewicza - "szkutnika", głównego twórcy projektu realizacyjnego tratwy i Mariana Hudego - wicekomandora spływu, który dzielnie go wspierał swoją mrówczą pracą. Należy też pamiętać o koledze Tadeuszu Wójciku, okrętowcu z wykształcenia, który przygotował pełną dokumentację techniczną tratwy - katamarana "OSTAŃCE" z wszelkimi wyliczeniami i rysunkami, wraz z informacją o spływie wysłaną do Inspektoratu Żeglugi Śródlądowej w Gdańsku.


Tratwa pod Wawelem. Kraków 27.05.2002 r.

Wiosna była zimna, więc nie było czasu na próby techniczne na Wiśle, gdyż na 21 kwietnia zaplanowano chrzest tratwy. Odbył się on co prawda z przygodami, ale za to z udziałem prezydenta miasta Gdańska Pawła Adamowicza i innych zaproszonych gości oraz dziecięcego zespołu "Wiślina" ze Szkoły Podstawowej z Wiśliny. Dzieci pod kierunkiem swoich opiekunek Grażyny Zańko i Małgorzaty Kurkiewicz oraz ks. Rajmunda Lamentowicza przygotowały wspaniały program słowno-muzyczny o Neptunie i Wiśle, wystawiony na Długim Targu przed Dworem Artusa. Król mórz Neptun wraz ze swoją żoną Prozerpiną, w których wcielili się Bogusława i Tadeusz Siwiccy z Kętrzyna - sympatycy naszego klubu, odebrali z rąk prezydenta miasta Gdańska insygnia swojej władzy, by następnie wraz z orszakiem i orkiestrą Wojskowego Liceum Muzycznego udać się na Ołowiankę pod Centralne Muzeum Morskie. Tam raczono się wspaniałą grochówką, parówkami i piwem, przygotowanym dzięki hojnym sponsorom, a młodzi artyści z Gdańskiej Społecznej Szkoły Muzycznej przygrywali licznie przybyłym uczestnikom imprezy.

Do rozpoczęcia spływu został właściwie tylko miesiąc, a spraw do załatwienia jeszcze bardzo dużo. Choć termin zgłoszeń już minął, uczestników nie było. Zapewne i pogoda w tym miała swój udział, choć regulaminy i zaproszenia zostały rozesłane jeszcze w lutym.

Potem sponsorzy ciągle mieli problemy, tylko patron medialny "Głos Wybrzeża" i Radio Plus cały czas na bieżąco informowały o przygotowaniach do spływu. Nie inaczej było również później w czasie trwania spływu. Na szczęście i sponsorzy dotrzymali słowa, dzięki czemu spływ ostatecznie doszedł do skutku, za co należą im się słowa uznania i podziękowania. Byli nimi: POLNORD S. A. z Gdańska, KAMIS - Przyprawy S. A. z Warszawy, Marbie Grat Granulat z Kolbud i jak zawsze niezawodny stały sponsor Klubu PPH "DANEX" z Sopotu. Pamiętać należy również o pomocy ze strony Sekcji Wioślarskiej Kolejowego Klubu Sportowego "GEDANIA" z Gdańska, dzięki której tratwa posiadała profesjonalne wiosła i siedzenia dla wioślarzy. Słowa podziękowania również kierujemy pod adresem klubów kajakowych, które bezinteresownie udostępniły swoje przystanie wraz całym zapleczem dla uczestników spływu: Kolejowy Klub Wodny 1929 z Krakowa i Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie.


Roman Klim podczas
obchodów 50-lecia
przewodników Gdańskich,
styczeń 1997 Dwór Artusa,
Fot. A. Michalczyk

Spływ dla części uczestników (5 osób) członków klubu, którzy płynęli kajakami, rozpoczął się prologiem w czwartek 24 maja w Goczałkowicach, dotarli oni na przystań KKW 1929 w Krakowie w sobotnie popołudnie, gdzie już od czwartku komandor wspólnie ze swoim zastępcą i Zbyszkiem Wójcickim (członkiem Komisji Turystyki Kajakowej ZG PTTK) od czwartku składali tratwę. Transport rozmontowanej tratwy rozpoczął się już w środę po południu 23 maja. Nie odbyło się bez przygód, gdyż zaraz po starcie już w Pruszczu Gdańskim uległa zepsuciu przyczepa, trzeba było wrócić do Gdańska, a potem okazało się, że "najkrótsza" droga jest przez Katowice-Pszczynę, skąd do Krakowa na przystań przybyto dopiero w czwartek o 15-tej. Wspierali ich przy tej pracy koledzy na czele z prezesem Januszem Jakubowskim z KKW 1929. Spływ oficjalnie rozpoczął się zgodnie z planem rano w niedzielę 27 maja przy wspaniałej słonecznej pogodzie. Uczestnicy żegnani byli przez Krystynę Świerzanowską w imieniu Polskiego Związku Kajakowego, od którego otrzymali puchar, proporzec i flagę, umieszczoną na maszcie tratwy.


Gotowi do startu
Kraków

Tratwie, na której znajdują się jej twórcy, tzn. Henryk Szuszkiewicz i Marian Hudy oraz komandor i Zbyszek Wójcicki, wszyscy z Gdańska, towarzyszą 4 osoby w kajakach, uczestnicy wspomnianego prologu. Popłyną oni przez 3 dni do ujścia Nidy do Wisły.

Uczestnicy spływu tratwą mają do pokonania 881 km do Gdańska, uczestnicy prologu przepłynęli z Goczałkowic do Krakowa 115 km, tj. razem 996 km. Pierwszy postój tratwy, był pod murami Wawelu w towarzystwie kanadyjki "Ekologa", który też miał zamiar płynąć Wisłą do ujścia, ale w znacznie wolniejszym tempie. Ostatecznie pożegnał się z nami przy śluzie Dąbie. Komandor w przebraniu Neptuna z żoną Prozerpiną, czyli Krysią Zawistowską z Warszawy, udali się na Wawel i do Smoka. W godzinach południowych ostatecznie wyruszyliśmy na szlak Wisły. Jeszcze pierwszego dnia, nim dotarliśmy do miejsca biwaku w Koźlicy Igołomskiej, przeżyliśmy śluzowanie z dreszczykiem na śluzie w Przewozie nieczynnej ze względu na niski stan wody w Wiśle. Ostatecznie dogadaliśmy się ze śluzowym i do śluzowania doszło, ale tratwę musieliśmy ze śluzy "wyprowadzić ręcznie".

Całą trasę 881 km pokonano w 23 dni, nie licząc 2 dni postoju w Warszawie. Tratwa do Gdańska dotarła w środę 20 czerwca, a uroczyście wpłynęła pod żuraw gdański w niedzielę 24 czerwca. Szlak został pokonany od 27 maja do 20 czerwca 2001 r. w następujących etapach: Kraków - Koźlica Igołomska /32 km/ - Górka /38 km/ - Parchocin /40 km/ - Majdanek /48 km/ - Ostrołęka /26 km/ - Sandomierz /10 km/ - Zawichost /20 km/ - Piotrowin /38 km/ - Kazimierz Dolny /32 km/ - Dęblin/ 34 km/ - Pawłowo /22 km/ - Królewski Las /52 km/ - Warszawa /42 km/ - Rajszew /27 km/ - Wola /45 km/ - Płock /51 km/ - Łęg Witoszyński /54 km/ - Gajtowo /61 km/ - Strzelce Dolne /34 km/ - Świecie (ujście Wdy) /31 km/ - Korzeniewo /54 km/ - Przegalina /68 km/ - Gdańsk /22 km/.

Po drodze komandor odwiedzał wójtów i burmistrzów miast nadwiślańskich. W Opatowcu naprzeciw ujściu Dunajca do Wisły, w miejscu, w którym 23, 24 i 27 września 1914 r. po ciężkich bojach przeprawiali się przez Wisłę żołnierze I Pułku Piechoty Legionów, uczestnicy złożyli hołd Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu pod jego pomnikiem. W Sandomierzu od burmistrza uczestnicy otrzymali piękną flagę miasta, którą przekazaliśmy do Muzeum Wisły w Tczewie. Na powitanie tratwy z przystani LOK wypłynęła motorówka, którą płynął uczestnik spływu Wisłą do Gdańska w 1997 r. Wcześniej były odwiedziny w Baranowie Sandomierskim, potem w Kazimierzu Dolnym i Dęblinie. Do Warszawy uczestnicy dopłynęli po południu w piątek 8 czerwca, gdzie byli powitani na przystani Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego przez kolegę Adama Nowickiego, przewodniczącego Komisji Turystyki Kajakowej Zarządu Głównego PTTK. Następnego dnia przedstawiciele władz stołecznego miasta Warszawy na przystani wizytują tratwę i przekazują oprócz życzeń od władz materiały informacyjne o stolicy oraz piękne opracowanie o Wiśle pt. "Wisła w Warszawie", wykonane przez Biuro Zarządu m. Warszawy Wydział Planowania Przestrzennego i Architektury. Te dary również zostały przekazane do Muzeum Wisły w Tczewie. Gościnną Warszawę żegnamy przed południem w poniedziałek, oczywiście po jej 2-dniowym zwiedzaniu.


Jeszcze Kraków widać

Nastąpiła też częściowa wymiana załogi, żegnamy się ze Zbyszkiem, a "ster przejmuje" Danusia Kołkowska z Komas, która będzie dzielnie walczyła z wiatrem i nie tylko, przez 3 dni do Płocka. W Płocku naprzeciw tratwie wypływa statek ratowniczy WOPR, który w imieniu władz nas wita. Jak poprzednio przekazujemy sobie oprócz życzeń upominki, otrzymujemy piękną płaskorzeźbę przedstawiającą króla Władysława Łokietka. Żegnamy się z Danusią i następnego dnia wyruszamy dalej w okrojonej do minimum załodze aż do Fordonu, gdzie wejdzie na pokład komandor Piotr Hołubowicz i popłynie z nami do Tczewa. Po drodze mieliśmy "przeszkodę pierwszej klasy" do pokonania - Zalew Włocławski. Udało się, choć mogło być różnie. W Toruniu mimo umowy nie dochodzi do spotkania z przedstawicielami władz. Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne i stan techniczny tratwy, postanowiono przyspieszyć wpłynięcie do Gdańska. Nieoficjalnie nastąpiło to na przystań Klubu Kajakowego "Szpicgat" na Nowej Motławie o 15-tej w środę 20 czerwca.

Oficjalne wpłynięcie w pełnej gali tratwy odbyło się w niedzielę 24 czerwca w godzinach południowych w ramach dni morza i Wisły. Komandor złożył meldunek wiceprezydentowi Gdańska Janowi Stoppie o zakończeniu spływu i przekazał oprócz życzeń od przedstawicieli władz lokalnych z miast leżących na trasie, specjalny proporzec miasta Krakowa i inne upominki, a załoga tratwy pamiątkowe karty uczestnictwa w spływie. Honorowe karty uczestnictwa otrzymali prezydent miasta Gdańska Paweł Adamowicz i Elżbieta Klim, żona naszego patrona. Karty honorowe otrzymali również Adam Nowicki przewodniczący Komisji Turystyki Kajakowej Zarządu Głównego PTTK i Krzysztof Książek przewodniczący Komisji Turystyki i Rekreacji, wiceprezes Polskiego Związku Kajakowego, obaj z Warszawy. Na zakończenie krótkiej relacji o spływie warto napisać kilka słów o tratwie i pogodzie, która momentami nie rozpieszczała uczestników. Przede wszystkim silne wiatry, fale dochodzące do 70 cm i czasami zimny deszcz, zwłaszcza na odcinku z Warszawy do Płocka, zmusiły do największego wysiłku.

Tratwa nadspodziewanie całkiem dobrze znosiła spływ, jednak duża jej bezwładność, zwłaszcza przy dobijaniu do brzegu i manewrowaniu przede wszystkim na "dzikich" odcinkach Wisły były znacznym problemem. Efektem tego było 3-krotne uszkodzenie steru przy manewrach wokół mielizn, bo zdarzały się przypadki "spotkania" z nimi. W trudnych warunkach dużą pomocą w żeglowaniu był towarzyszący tratwie niewielki ponton z nieodzownym silnikiem. Na szczęście nie trzeba było używać sprzętu ratunkowego, w który oczywiście tratwa była wyposażona. O samej Wiśle, jej nie najlepszym oznakowaniu i wrażeniach ze spływu świadczy opis wicekomandora spływu Mariana Hudego, który prawie w całości poniżej przytaczam:

"Spływ tratwą dostarczył niezapomnianych wrażeń, stwierdzić jednak należy, że dla spływów turystycznych dotychczas nie wymyślono chyba lepszego sprzętu pływającego niż kajaki....", "Sama Wisła również pozostanie długo w pamięci - szczególnie w jej brzegu środkowym - szeroko rozlanym z licznymi wyspami i starorzeczami. W górnym biegu od Krakowa szczególnie ładne krajobrazy były przy przełomie Wisły przez Jurę Krakowsko-Częstochowską przed ujściem Raby. W pierwszej części biegu dolnego z Warszawą malowniczy był wysoki brzeg prawy od Modlina z przerwami aż za Włocławek, potem za Toruniem wzgórza przenoszą się na lewy brzeg....", "Wisła jest rzeką prawie martwą ze względu na ruch towarowy czy pasażerski. O ruchu turystycznym ze względu na przyspieszony termin spływu przed właściwym sezonem urlopowym mniej można powiedzieć, choć wspominając poprzednie spływy dolną Wisłą w pełni sezonu letniego sprawa turystyki na Wiśle przedstawia się podobnie. Na pewno wpływa na to stan czystości wód Wisły, dosyć zróżnicowany na jej długości, wszędzie jednak nie zadowalający. Brzegi pokryte lepką mazią i płynące wodą śmieci i zanieczyszczenia skutecznie odstraszają".

Spływ choć niewielki, organizowany przez mały klub i jeszcze mniejszą grupę zapaleńców, zapewne pozostanie na długo w pamięci. Spełnił zadanie, jakie sobie postawili organizatorzy, a jego patron nie będzie się musiał za nas wstydzić. Materiały po części rejestrowane kamerą video zostaną przekazane Muzeum Wisły w Tczewie. Na zakończenie kilka słów o kosztach imprezy, bo były niemałe. Trzej sponsorzy przekazali sumę 6710 zł, dzięki której spływ mógł być zrealizowany. Kwota ta oczywiście nie obejmuje kosztów prac związanych z budową tratwy, bo ta skromnie licząc bez uwzględnienia kosztów projektu wyniosłaby nie mniej niż 5 tys. zł. Pomoc udzieloną w różnego rodzaju usługach przez PPH "DANEX" wyniosła 2 tys. zł. Trzeba też pamiętać o kosztach związanych z organizacją chrztu tratwy, przynajmniej 1 tys. zł. W sumie koszty były zapewne nie mniejsze niż 15 tys. zł. Nie byłoby tej relacji, gdyby nie dziennik pisany przez cały czas spływu przez komandora i wicekomandora spływu, gdyż niżej podpisany towarzyszył spływowi tylko do ujścia Nidy do Wisły.

tekst i zdjęcia Stanisław Gębski

Wydawca: Zarząd Główny PTTK, ul. Senatorska 11, 00-075 Warszawa
Adres redakcji: Centralna Biblioteka PTTK im. K. Kulwiecia, ul. Podwale 23, 00-261 Warszawa tel. (0-22) 831-80-65, fax (0-22) 826-22-05, e-mail:  cb@pttk.pl
webmaster@pttk.pl
Kolegium redakcyjne: Andrzej Gordon (redaktor naczelny), Maria Janowicz (sekretarz redakcji), Łukasz Aranowski, Ryszard Kunce, Halina Mankiewicz, Cecylia Szpura, Bogusław Wdowczyk, Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów.
Korekta: Ewa Stempniewicz